Kultura jeansów
Kultura i jeansy. Można pomyśleć, że związku pomiędzy nimi nie ma żadnego… A jednak. Jeansy to nie tylko codzienne, zwyczajne ubranie. To symbol. Jak go czytać?
Historia jeansów sięga początków gorączki złota w USA. Czasu, kiedy przybysze z Europy szukali nowego, lepszego życia w świecie, w którym można zacząć od początku, w którym każdy, kto ma pomysł na siebie i na swój rozwój, może rzeczywiście go zrealizować. Nowy świat dawał szansę dla tych, którzy w swoich starych krajach byli tak zaszufladkowani i pozbawieni perspektyw, że ich życie było w większości jedynie wegetacją.
Człowiek zabezpiecza swoje potrzeby w bardzo konkretnej kolejności. W pierwszej kolejności zaspokaja potrzebę przeżycia, a potem dopiero – rozwoju. Przeżycie wiąże się w naszych czasach ze sposobem zarabiania na życie. Nie chodzimy już polować, aby zjeść, a nasze potrzeby dotyczące tego, co tym przeżyciem nazywamy, są bardzo rozbudowane w porównaniu do naszych przodków. Nasz dzisiejszy XXI wiek jest pełen sprzeczności. Prawa i wolności człowieka wydają się bardzo ważne i oczywiste, a jednak cały czas musimy je pielęgnować i mówić o nich, albowiem chwila nieuwagi pozwala wypełznąć spod kamienia autokratom i dyktaturze. Wolność działalności gospodarczej to także wolność wyrażania siebie. Człowiek musi działać. Jak uczy historia, świat zmierza do przodu dzięki ludziom, który negują, buntują się przeciw zastanej rzeczywistości i nie lubią ograniczania ich swobody myśli. Ostatnie dekady udowadniają, że masowość zjawisk społecznych powoduje mieszanie się najróżniejszych dziedzin naszego życia. Sztuka, kultura, przemysł i gospodarka przenikają się coraz bardziej i coraz silniej ze sobą współgrają.
Od początku to reklama była siłą napędową gospodarki. Po co bowiem komuś towar, jeśli nie można go sprzedać? A kiedy dobrze się on sprzedaje? Gdy potencjalny kupiec pragnie go mieć. O tym, czego konsument pragnie, decyduje natomiast reklama. Reklamą z kolei może być niemal wszystko, w tym także kultura.
Już od lat 30. XX wieku rozwijać się zaczyna zjawisko popkultury. Coś, czego wcześniej nie było, a w czym zakochał się cały świat. Kluczem jest tu rozwój mediów. Wpływ telewizji, filmu, radia, możliwości nagrywania i utrwalania oraz odtwarzania – jak na owe czasy – filmów w dowolnym momencie daje przedsiębiorcom nowe możliwości promocji przy wykorzystaniu ikon popkultury. Lata 30. to filmowi kowboje ubrani niemal wyłącznie w skórę i jeans. Produkcje hollywoodzkie przyczyniają się do zaszczepienia na całym świecie pojęcia amerykańskiego snu. A jest to sen o możliwościach, o wolności i o tym, że gdy się tylko chce, można osiągnąć wszystko. Określenie „od pucybuta do milionera” dociera nie tylko na Stary Kontynent, ale do najdalszych zakątków globu.
Pamiętajmy, że miłość do kowbojów nie wynikała z tego, że byli ubrani w jeans, a z ich cech charakteru – przede wszystkim odwagi, a także innych, które dziś może nie są aktualne, a wręcz krytykowane (np. przez kreowanie wizerunku rdzennych narodów), wówczas jednak czyniły bohaterów westernów niezwykle ciekawymi i godnymi naśladowania. Najlepiej natomiast naśladuje się strojem. Klasa średnia uwielbiała przebierać się za kowbojów podczas rautów, weekendów, urlopów i wspólnego grillowania. W latach 40. i 50. sprzedaż jeansów to sprzedaż amerykańskiego, wygodnego i bezpiecznego sposobu życia.
Nic jednak nie może trwać wiecznie i każde kolejne pokolenie neguje poprzednie standardy. Tak też było w USA w latach 50., kiedy pojawiło się pokolenie gniewnych i zbuntowanych. Nakręcono Buntownika bez powodu z Jamesem Deanem, Dzikiego z Marlonem Brando, a w filmie z 1961 roku, Skłóceni, Marylin Monroe jest oczywiście ubrana w wąskie, podkreślające kobiecość aktorki jeansy. Ubiór aktorów wyznaczających trendy nie był już ugrzecznionym, idealnym życiem bogatej klasy średniej. Był symbolem młodości, buntu, przekraczania granic.
Jeansami epatuje Elvis Presley, wywracając do góry nogami standardy muzyki popularnej. W latach 60. i 70. w jeansach dzwonach chodzą kontrkulturowi hippisi (Janis Joplin, Jimi Hendrix, członkowie The Doors, The Rolling Stones, w Polsce – Czesław Niemen), ale też inni muzycy – od rock’n’rolla po rock i – już później – w latach 80. punk czy pop. Zapadającym w pamięć jednym z większych w historii muzyki pop wydarzeniem było widowisko charytatywne Live Aid zorganizowane przez Boba Geldofa m.in. na stadionie Wembley (1985). To tam miał swój dwudziestominutowy występ zespół Queen, a niezapomniany Freddie Mercury (o którym Bob Geldof miał powiedzieć później, że urodził się „właśnie po to, żeby zagrać przed 1,6 mld ludzi, którzy oglądali koncert w telewizji”) był tego dnia ubrany w zwykłą koszulkę i jeansy Wranglera.
Kulturowo jeansy odnalazły swoje miejsce nawet w Moskwie, gdzie w roku 1959 zorganizowano, w celu uspokojenia niepokojów związanych z eskalacją zimnej wojny, wystawę osiągnięć kultury, nauki i techniki USA, a jednym z wystawowych eksponatów było nic innego jak właśnie jeansy.
Jeansy, jak widać, były obecne w popkulturze niemal od początku ich wynalezienia. Istniały pomimo zawieruchy historycznej I i II wojny światowej, czasów komunizmu, zimnej wojny, lotów w kosmos, globalizacji i zmian klimatycznych. Prawdopodobnie będą istnieć także teraz, w dobie rewolucji informacyjnej.
Jeansy były i są wyrażeniem indywidualności. Co ciekawe, łączą pokolenia, a w każdej generacji symbolizują coś innego. Stały się elementem mody i narzędziem do pokazywania osobistego stylu, swojej podmiotowości. Są symbolem buntu przeciwko skostniałym regułom, sprzeciwu wobec stereotypów i konwencyjnego myślenia, ale także ilustrują intelekt, prostotę i bogactwo, czego przykładem był Steve Jobs, pokazujący się podczas swoich spotkań innowacyjnych niemal zawsze w czarnym golfie i jeansach.
Dziś jeansy są absolutnie powszechne. W XXI wieku w czasie postcovidowym, w dobie zmian klimatycznych i dążeniach do zrównoważonego rozwoju, jeansy są stałym elementem mody recyklingowej. Projektanci wyczarowują nowe-stare kolekcje, w których dominuje jeans albo stanowi istotny element całości. Z jeansu produkuje się już nie tylko spodnie, kurtki, buty, lecz także części wystroju wnętrz czy konfekcję, a nawet stylizowaną bieliznę. Kolekcje jeansowe „z odzysku” londyńskiej projektantki Anny Forster założycielki E.L.V. Denim są projektami kraftowymi. Twórczyni odzyskuje materiał, piorąc zużyty denim w miejscowej pralni. To ważne, albowiem to jedyny moment, w którym do tworzenia zużywana jest woda. Warto wiedzieć bowiem, że jedna para nowych jeansów to blisko 10 tys. litrów wody. Stąd nowe ekotrendy stawiają nie tylko na piękno, lecz także ekologię wytwarzania. I wcale nie jest to niemożliwe. Coraz więcej mamy pokazów typu slow fashion, podczas których uzyskujemy powtórnie piękne rzeczy. I znowu sposób życia, sposób prowadzenia działalności gospodarczej kreowany jest przez modę, a szczerzej mówiąc – kulturę. Kulturę zrównoważoną, odchodzącą od konsumpcjonizmu i widzącą jego zagrożenia. Wracamy do uważności, do indywidualizmu, odchodzimy od masowości.
A jeansy są ciągle z nami.
Porozmawiajmy o jeansach i wolności
Dyktatorzy nie noszą jeansów! Świat wolności to świat jeansu.
Poznajcie Rodeo Bena – Bernarda Lichtensteina – łodzianina, który uciekając przed systemem totalitarnym trafił do kraju, gdzie była wolność i możliwość rozwoju, gdzie mógł zrealizować „american dream”.
Rozmawiamy o tym, jak jeansy towarzyszą nam do dziś od chwili ich powstania i jak symboliczną rolę odgrywają w popkulturze.
Bądźcie z nami! Może Wy jesteście tymi, którzy tworzą i rozwijają się, ponieważ mogą żyć w świecie wolnym, także wolnym gospodarczo czyli w warunkach liberalizmu.






Jeans is business
Czy można powiedzieć, ze klasyczne ubrania robotnicze stały się siłą wspierającą działalność gospodarczą? Zdecydowanie tak! Jeansy to nie zwykły produkt tekstylny, nie zwykłe ubranie. Niosą one za sobą pewną filozofię, deklarację, manifestację. Jednocześnie noszą je wszyscy – z lewa i z prawa, modni i nie. Jeansów nie noszą tylko dyktatorzy. Jeansy to wszechstronne i trwałe ubranie robocze, które stało się symbolem swobody i niezależności w modzie. Mogą być ubraniem codziennym, ale też produktem luksusowym, zaprojektowanym przez wiodących projektantów, takich jak Alexander McQueen, Gianni Versace, Armani, Isabel Marant, Calvin Klein czy Victorię Beckham. Jeansy mogą występować w teatralnych wersjach inspirowanych gotykiem czy epoką wiktoriańską, jak u Alexandra McQueena, ale też być proste i syntetyczne, jak u Calvina Kleina.
Dżinsy w PRL
Dyktatorzy nie noszą dżinsów. Szczególnie dyktatorzy wyznający ideologię komunistyczną. Siermiężne garnitury „krajowej” produkcji albo mundury to obowiązkowy strój tych dygnitarzy. Żelazna kurtyna podzieliła bowiem świat nie tylko politycznie, lecz także kulturowo. Komunizm, szczególnie w wydaniu stalinowskim, nie tolerował zachodnich fanaberii, również w odniesieniu do rzeczy powszechnego użytku – takich jak ubrania. Dlatego bardzo często strój roboczy pojawia się jako ten najbardziej pożądany. Warto w tym miejscu zaznaczyć pierwszy paradoks w opowieści o dżinsach (jeans poddał się spolszczeniu na dżins) w PRL.
RODEO BEN – HISTORIA NIEZWYKŁA
Urodził się w Łodzi przy ulicy Krótkiej, w rodzinie krawca. Jako dziecko zakochany był w przygodach Winnetou i Old Shatterhanda. Świat stworzony w powieściach Karola Maya rozbudził w małym Bernardzie marzenia o wolności, szczęściu i szukaniu miejsca, w którym wszystko zależy tylko od tego, czego się pragnie i jak bardzo chce się to osiągnąć. Bernard po śmierci ojca przejął jego zakład i jako człowiek kreatywny i przedsiębiorczy poczynił pierwszą, bodaj najważniejszą inwestycję w swoim życiu – zakupił nową szwajcarską maszynę do szycia. Niestety pomimo pracowitości świat, w jakim przyszło mu żyć, nie miał nic wspólnego z zasadami gospodarki wolnorynkowej. Bałuty to nie był rynek zbytu dla pomysłów Bernarda. Uważano go wręcz za dziwaka. Klientela była biedna. Bernard popadał w coraz większe długi. Pod koniec lat trzydziestych, gdy Europa pogrążała się w narodowym faszyzmie, a bieda łapała za kostki tych, którzy nie zdążyli przed nią uciec za ocean, Bernard Lichtenstein spakował rodzinę, sprzedał dobytek i transatlantykiem SS „Kościuszko” popłynął – obierając za kierunek Amerykę, kraj marzeń, wolności, dostatku i bezpieczeństwa. Jedyną rzeczą, którą zabrał, była maszyna do szycia. Bernard z rodziną trafił ostatecznie do Filadelfii, mekki przemysłu tekstylnego, i zaczął używać nowego, łatwiejszego do wymówienia po angielsku imienia – Ben.